Tym razem nie będzie wycieczkowo tylko bardziej jedzeniowo ...
Tak wyszło, że w tygodniu byliśmy w Kłodzku - wprawdzie nie była to wycieczka, ale tej bramie zrobiłam zdjęcie ( w okolicach byłam jakieś 3 lata temu i wtedy posta nie napisałam, czyli było minęło )
to w ramach ciekawostki obiad jedliśmy w barze mlecznym było dobrze albo adekwatnie do ceny...ceny w takich miejscach są sporo niższe ( brak zdjęcia ) zjedliśmy dewolaj z ziemniakami, zraz wołowy (taki sobie) ale to leczo na nim dawało smak z ziemniakami, surówki( słodkie) , kompot i dwa kawałki ciasta (przeciętne) zapłaciliśmy 75 zł
To i tak przejazdem zahaczyliśmy o Limanową. Chcieliśmy zjeść słynne zapiekanki niestety oba miejsca były zamknięte ( niedziela)
w dole Polski niektóre kościoły są strasznie duże, albo takie robią wrażenie LimanowaZa to góry przywitały nas piękną bielą zima
I mój relaks termy i hotel Bukowina o cenach nie będę pisać, bo to zależy kiedy jedziecie i jaką ofertę traficie. Nam się udało mieć obiadokolacje za dopłatą 45 zł od osoby ... Chcecie o jedzeniu kilka słów - jest na wypasie ....ilość potraw ogromna - pięknie ułożona na stołach tak jest tu forma tak zwanego szwedzkiego bufetu, czy to śniadanie czy obiadokolacja :)
chyba bym nie dała rady wymienić wszystkiego co widziałam ale pokarzę co ja wybierałam
dzień pierwszy
królik, łosoś,był i kawałeczek kaczki, warzywa i takie buźki ziemniaczki
sałatka, sery i wędlinka desery i owoce dzień drugiu góry mąż jadł jeszcze zupę tajską, ja konkretnie ;) zraz wołowy, policzki wołowe, dorsz warzywa i frytki
oczywiście była sałatka sery, wędlina i deser dzień trzecii z dań na ciepło nic się nie powtórzyło przez te trzy dni: jagniecina ,indyk, miruna, warzywa i kluseczki- to mój wybór, bo mąż wybrał sobie np gołąbka i chyba pierogi ... oczywiście kosztowałam też sałatek i deserek obowiązkowy
To i muszę napisać o zjawisku które nadal jest nagminne, a niestety rażące, bo tak nas widzą inni ...
wynoszenie jedzenia z hotelowych restauracji ....kartki wprawdzie poznikały "nie wynoś" " jedz ile chcesz, nie wynoś " i niby dyskretnie do torebki kanapeczka, albo w serweteczkę,,,, mąż widział i pudełko ,,,,
Wprawdzie teraz nie widziałam. ale tak przy okazji napiszę i o takim zjawisku. Są osoby, które jedzą oczami i wkładają na talerz sterty jedzenia tak z zakładkami.... i zostawiają ... bo nie chce im się pójść drugi raz, bo może zabraknie .... a może, bo zapłaciłem ....
Sorki że te ostatnie linijki tak zabrzmiały ale chyba jeszcze powinnam dodać jak Cię stać na wczasy to wiochy nie rób ....
Pozdrawiam serdecznie a Ty jakie wczasy planujesz, co w tym roku wybierasz, jak długi wyjazd jaką forme jedzenia wtedy preferujesz :))) podzielcie się proszę swoimi sugestiami
Ale wypas, ślinka poleciała.Niestety z tym zabieraniem jedzenia to jest brzydkie, sama widzialam kilka razy a szczególnie gdy są w małych opakowaniach masło, dzemy,miody czy nutella. Planów wakacyjnych nie mam na dzień dzisiejszy, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńOch, to tak apetycznie wygląda, że samo przez się zachęca do jedzenia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńfajna wycieczka, a ileż pyszności:)
OdpowiedzUsuńAle mieliście udany wypad! co do ostatnich zdań to masz absolutną rację. To nabieranie góry jedzenia i zostawianie jest czymś tak chamskim że człowiekowi ręce opadają. Są ludzie, którzy głodują, a są i tacy, co z jedzeniem się nie liczą. Co do zabierania do pokoi, to czasami jest to przymus bo niektóre lekarstwa bierzemy przed jedzeniem, ale o określonej godzinie. Albo lubimy coś podjadać (wiem, nie zdrowe,ale...;) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń